Rozdział VII
Z dedykiem dla kochanych
czytelników:)
Nagła,
silna zamieć utrudniała jakiekolwiek ruchy. Ciepłe płaszcze, ani trochę nie
chroniły przed zimnym, porywistym wiatrem, który dął z północy. Szli powoli,
zapadając się aż po kolana w zaspach świeżego śniegu. Nie używali chakry, aby
nie wydać swojego położenia – mają działać dyskretnie, bez żadnych podejrzeń.
Opaski, oznaczające przynależność do danej wioski, schowali głęboko do kabur. Musieli
powziąć wszelkie środki, by nie ujawnić prawdziwej natury, ze względu na dobro
porwanych dzieci. Jedynie przewodniczący wioski wie o pomocy sił
,,specjalnych’’.
W ciągu trzech dni dotarli do Kraju Śniegu,
mimo zmęczenia i przemarznięcia do samych kości, robili krótkie przerwy na
szybki posiłek i drzemkę. Panowała cisza, nie zmącona nawet paplaniną
Uzumakiego, do którego dotarła powaga misji. Szedł skupiony, w pełnej gotowości
do działania, na czele pochodu. Kakashi, co chwila, zamieniał z nim parę słów,
próbował doprowadzić go do porządku, uspokoić, gdyż oczy chłopaka zmieniały
barwę z niebieskiej na czerwoną i na odwrót. Nikt mu się nie dziwił, że
ogarniała go wściekłość. To bestialstwo porywać takie maluchy i są naprawdę
nikłe szanse na ich przeżycie. 7- 10 latek nie wytrzyma tortur i skrajnych
warunków więziennych.
Z pobliskich gór rozległo się echo spadającej
lawiny i łoskotu łamanych, pod jej naporem, drzew. Akamaru nerwowo zapiszczał i
podkulił ogon, sierść na jego grzbiecie momentalnie się nastroszyła, a spod
warg wysunęły się kły.
- Mhm? Co jest, Akamaru? –
Kiba podrapał psa za ucho w uspokajającym geście- odpowiedziały mu wystraszone
pojękiwania.
Hatake zaalarmowany hałasem,
odwrócił się do tyłu.
- Jakiś problem?
- Nie wiem. Coś go
wytrąciło z równowagi, wciąż powtarza: straszne,
niebezpieczeństwo, piękne. Coś w ten deseń, nie potrafię go zrozumieć.
Podekscytowanie, zmieszanie i przerażenie przeplatają się nawzajem.
- To trudny teren
zagrożony lawinami , może przestraszył się tej, co się zsunęła? Zachowajmy
ciszę, nie podoba mi się ta aura – mruknął pod nosem.
Przeszli zaledwie parę
kroków, gdy ciszę zagłuszyło głośne kichnięcie Chouji’ego i przekleństwo Gai’a…
Górom nie spodobali się podróżni, mający czelność wspinać się po ich
wyniosłych, majestatycznych stokach i wierzchołkach. Bezczelność intruzów
musiała zostać przykładnie ukarana… Z nad szczytów rozległ się głuchy pomruk.
Shinobi prędzej usłyszeli, niż zobaczyli
białą kaskadę, pędzącą w ich kierunku z zawrotną szybkością. Kakashi rzucił
ostry rozkaz do ucieczki. Niby banalnie prosty rozkaz, ale w tej chwili, jak trudny
do wykonania! Dziewczyny stanęły jak sparaliżowane, nie mogąc wykonać
najmniejszego ruchu, jakby mięśnie odmówiły posłuszeństwa i posyłały je na
pewną śmierć. Ich oczy rozszerzyły się do granic możliwości, gdy dotarła do
nich prawda, o okrutnej potędze Natury, wobec której były całkowicie bezbronne.
Nara podniósł wzrok, starał się jak
najszybciej ocenić sytuację i doszedł do przykrego wniosku, że nawet szybkość
Gai’a i Lee na nic się nie zda, jedyną nadzieją stanowiła moc Lisa. Nie, zbyt wielkie ryzyko. Myśl jak strateg,
w obronie najbliższych memu sercu… Działał instynktownie. Liczyło się
przetrwanie. Skoczył w kierunku niewielkich kamieni, ciągnąc za sobą Temari.
Pchnął ją na pokrytą śniegiem ziemię, a sam przykrył jej ciało swoim.
Przycisnął mocno twarz do jej zimnego policzka. Ostatnie, co zdołał ujrzeć,
zanim przykrył ich śnieg, to Hinata – osłonięta przez Naruto, będącego w Trybie
Mędrca. Wraz z Kakashim starali się choć trochę powstrzymać nadchodzącą
katastrofę. Potem film się urwał.
Coś go ciągnęło za kaptur,
próbowało wyciągnąć z wielkiej, czarnej i zimnej dziury, poddał się większej
sile i po chwili jego płuca wypełniły się zbawczym tlenem. Otworzył oczy i z
trudem podciągnął się do pozycji siedzącej. Zauważył nad sobą Sakurę, która,
skupiona, leczyła jego rany. Rozglądnął się dookoła. Nieopodal zauważył psy,
kręcące się i zaciekle wąchające w poszukiwaniu tropu, a także wykopane dołki.
Ninkeny Hatake odwaliły kawał dobrej roboty. Nie dostrzegł smutku na twarzach
przyjaciół, raczej przestrach, a więc nikomu nic się nie stało. Odetchnął z
ulgą, ale…
- Sakura? – Spytał
zachrypniętym głosem. – Gdzie Temari?
- Mhm? – tak ją pochłonęło
badanie, że musiała zastanowić się nad znaczeniem wypowiedzianych słów. –
Przepraszam. Ino ją opatruje. Nic poważnego – szybko uspokoiła poddenerwowanego
bruneta. – Wyziębiła się trochę i rozdarła łopatkę, padając, musiała zahaczyła
o kamień. Uratowałeś ją – dodała z uśmiechem.
- Nic ci nie jest? Dziwnie
się zachowujesz.
- Nie, w porządku –
odpowiedź padła zbyt szybko, wiedziała, że wzbudzi podejrzenia.
- Jakoś mi się nie wydaje.
Przygryzła wargę.
- Po prostu to było
straszne, gdyby nie Sai, nie zdążyłabym na czas.
Uśmiechnął się
pokrzepiająco.
- Ale nic nikomu się nie
stało. Prawda? – przytaknęła.
Siwowłosy jounin zjawił
się, wraz z Pakkunem, obok rozmawiających przyjaciół.
- Ta lawina nie została
wywołana naturalnie, kichnięcie Choji’ego też nie miało z tym nic wspólnego.
Niepokoi mnie zachowanie Akamaru, ostrzegał nas przed kimś, nie czymś. Śnieg
zawierał znikome ilości chakry, to nie wypadek – mruknął. - Widocznie ktoś
czeka na naszą śmierć.
- Wiązkę energii
skutecznie przerwano na krótką chwilę, mniej-więcej u szczytu – powiedział brunet.
- Zauważyłeś…
- Nic trudnego – wzruszył
ramionami – gdyby nie ta nieoczekiwana, mhm? Pomoc, nie skończyłoby się to tak
kolorowo.
- Nieznany sojusznik? – podsunęła
różowowłosa.
- Trochę kiepski, ale
zawsze coś. Mam nadzieję.
- W każdym bądź razie
odpoczniemy. Nie warto ryzykować złamaniem karku w taką noc. Wyruszymy o
świcie.
- Hai!
Sakura zrobiła groźną
minę, a la Piąta.
- A teraz… won do namiotu!
Nadeszła zmiana warty. Kunoichi przysunęła się jak
najbliżej ognia. Dreszcze przechodziły przez całe jej ciało, skóra pokryła się
gęsią skórką. Pięć warstw odzieży na nic się zdało – nadal dygotała jak osika.
I tak cholernie chciało się jej spać. Wzdrygnęła się gwałtownie, gdy poczuła
czyjąś dłoń na ramieniu.
- Dlaczego nie śpisz?
Twoja kolej jest za godzinę.
- Przez ciebie nie mogę
zmrużyć oka – posłała mu pytające spojrzenie. – Tak ci latają zęby, że słychać
pod śpiworem.
- Bardzo śmieszne –
odburknęła.
- Drżysz – stwierdził,
rozkładając przyniesiony koc.
- Wcale nie, jest mi ciepło
– gwałtownie zaprzeczyła. Nawet nie wiedziała, dlaczego? Czyżby nie chciała pokazać
swoich słabości, a może dopuścić zbyt blisko mężczyznę. Tyle w życiu przeszła,
zbędne są problemy sercowe. Cholera,
wszystko się pokomplikowało! Od kiedy w obecności Nary, czuję się jakoś
dziwnie?!
- Twoje ciało mówi co
innego – przysiadł się do no Sabaku, opatulając mocno, grubym pledem, jej
kruchą osobę. – Lepiej?
- O wiele, dzięki –
uśmiechnęła się lekko.
- Jak plecy? Słyszałem, że
mino chęci pomocy trochę cię poturbowałem.
- Żartujesz?! – podniosła
głos. – Gdyby nie twój trzeźwo myślący mózg, już dawno leżałabym dwa metry pod
śniegiem. Idiotka ze mnie, zamiast uciekać, stałam jak kołek – odetchnęła, żeby
się uspokoić. - Dzięki tobie mam jedynie zadrapania, których nawet nie poczułam
– spojrzała niepewnie w uważne oczy bruneta – Shikamaru – szepnęła –
dziękuję ci.
- Do usług, ale na
przyszłość nie dawaj mi powodu do ratunku.
- Wiesz – zaśmiała się
cicho, machinalnie, opierając głowę o ramię Nary. Dopiero po chwili dotarło do
niej, co zrobiła! Była tak samo zaskoczona, co on. Co ją do tego skłoniło, że,
można powiedzieć, przytuliła się do niego?! Odgoniła natrętne myśli, nie miała
zamiaru zaprzątać sobie głowy takimi błahostkami. Nie teraz…Bliskość chłopaka
uspokajała i sprawiała, że czuła się błogo i bezpiecznie. Przymknęła powieki,
wpatrując się w wesoło tańczące płomyki. Senność coraz bardziej ogarniała ciało
i umysł. Powoli poddawała się temu uczuciu. – Po raz pierwszy, od naszej
znajomości, nie użyłeś słowa jakie to
kłopotliwe, albo upierdliwe.
- Taa, a ty zwróciłaś się
do mnie po imieniu. Również po raz pierwszy – uśmiechnęła się pod nosem. W sumie ma rację. Poczuł, że głowa
dziewczyny opada bezwładnie na jego klatkę piersiową. Objął ją mocniej i
pocałował w czubek głowy, czuły gest spotkał się z zadowolonym mruknięciem. –
Powoli robimy postępy.
Przed południem dotarli do wioski. Po rozmowie z
przewodniczącym, którego Naruto określił jako niesympatycznego i podejrzanego
starucha, uznali, że zaczną natychmiast.
Po czterech godzinach biegania po lesie w
czasie burzy śnieżnej, grupa Nary, natknęła się na jaskinię. Skostniali weszli
w głąb groty. Poruszali się po omacku, gdyż Kiba mozolnie grzebał w kieszeniach
w poszukiwaniu zapałek.
- Co tak jedzie? – Jęknął,
zakrywając nos. – Zaraz się zrzygam od tego smrodu!
- Może to padłe zwierzę?
- Możliwe, dotknąłem
czegoś dziwnego!
- Fuj! Dawaj te zapałki! –
pierwsza iskra rozświetliła panujący mrok, ukazując makabryczny widok. Dzieci…Biedne,
niewinne maluchy. Wychudzone, poranione i spętane, spoczywały pod ścianą. Bez
życia…
Temari krzyknęła przeraźliwie i rzuciła się
do tyłu, aby jak najszybciej uciec od tego horroru. Shikamaru złapał ją mocno w
talii, przyciągając do siebie jak najbliżej. Nie chciał zwalniać uścisku, w
obawie, że wyrwie mu się. Najgorszym błędem byłoby pozostawić ją samą sobie.
Człowiek w panice zdolny jest do różnych czynów. Odwrócił się przodem do
wyjścia, odcinając dziewczynę choć trochę, od tego co zobaczyła. Łkając,
wtuliła się w jego tors, drobnymi dłońmi ściskała kurczowo zieloną kamizelkę
jounina.
- Ćśś, ćśś. Już dobrze,
spokojnie – przemawiał delikatnie, aby uspokoić roztrzęsioną blondynkę. – Nic
tu po nas – zwrócił się do reszty. – Trzeba zawiadomić Kakashi’ego. Shino,
możesz?
- Hi! – ,,oddał’’ Inuzuce
zemdloną Ino, a sam zabrał się do wysłania żuczka posłańca.
- Chodźmy stąd, resztą
zajmie się Pan Tusuki. Naszym priorytetem jest złapanie tych sukinsynów.
Cała zesztywniała od bezczynnego leżenia
na łóżku. Zmieniała pozycję, sama nie wiedziała, ile razy. Po trzykrotnym
przeliczeniu baranów, postanowiła zejść do hotelowej kuchni po proszek nasenny.
Zegar wybił 1.30 w nocy, gdy zapaliła w holu światło. Mrużąc oczy przed jasnością,
na wpółprzytomna, weszła do ciemnego pomieszczenia. Jak dobrze pamiętała,
szafka z apteczką znajdowała się koło okna, wystarczyło okrążyć stół, aby
znaleźć się na prostej drodze do celu. Chwyciła się jedną ręką za pierwsze z
brzegu krzesło i powoli, krok za krokiem, sunęła do przodu. Wyciągnęła przed
siebie dłonie, jak lunatyk, aby przypadkiem w nic nie uderzyć. Mhm. Zdaje się,
że powinna być blisko, wysunęła lewe ramię w bok i poczuła pod palcami coś
miękkiego i przyjemnego w dotyku. Przestraszona, pisnęła i odskoczyła do tyłu.
Podczas gwałtownego ruchu, poślizgnęła się na wypolerowanej podłodze i runęła
na podłogę. Ktoś natychmiast włączył światło, w stronę dziewczyny
,,wystrzeliła’’ pomocna dłoń. Nie spojrzała na wybawcę, gdyż usilnie próbowała
powstrzymać krwawienie ze skroni.
- Wybacz, moja wina. Nie
spodziewałem się, że zajdzie potrzeba
penetrowania po ciemku kuchni. Ten
głos! Poznałaby go wszędzie!
- N…Naruto-kun –
momentalnie spłonęła rumieńcem na widok, klękającego naprzeciw niej, blondyna.
- Nic ci się nie stało? –
spytał zatroskany, zbliżając się do bordowej Hyuugi. – Ale cię urządziłem! –
Delikatnie starł krew z czoła, po czym uśmiechnął się lekko. Nie zemdlej – nakazała. Tak długo walczyłaś z nieśmiałością, nie daj
się! – Gapa z ciebie i ze mnie – zaśmiał się radośnie. - Chodź – wziął
zaskoczoną Hinatę na ręce i posadził ją na krześle, wyjmując apteczkę. – Trzeba
to opatrzyć. Trochę zapiecze – ostrzegł, przykładając wacik z płynem
dezynfekującym. Robił to tak dokładnie i delikatnie, że granatowłosa topniała
pod jego dotykiem. Przypatrywała się ukradkiem jego młodzieńczej twarzy. Wydoroślałeś, Naruto, choć czasami nadal jesteś tym dzieciakiem z
Akademii, któremu nadal pragnę dorównać. – Nie mogłaś zasnąć?
- S…skąd wiesz? – Przestań się jąkać!
- Domyśliłem się, zresztą
ja też nie – zmarszczył brwi.
- Coś się stało? - Brawo!
Bez zacięcia się!
- Nie, może… - ogarnęła go
przeogromna chęć wyżalenia się, wiedział, że Hinata zrozumie. Westchnął.– Nie pokoi
mnie Kyuubi – zerknął na nią, kiwnęła głową skupiona. Od początku misji jest
dziwny, jeśli to słowo choć trochę pasuje do jego humorków – mruknął. – Jakby czegoś
się obawiał, czekał. Ech – zmierzwił blond czuprynę. – To głupie. Przecież to
Bijuu, on nie zna strachu.
- Może ma to powiązanie z
zachowaniem Akamaru? Mhm? Próbowałeś z nim porozmawiać? – Szepnęła.
- Hehe, do gadatliwych nie
należy. Zupełnie mnie olał . Gotowe – zabrał rękę od głowy dziewczyny. – Nie
znam się na medycznym jutsu, więc musisz sama się uleczyć.
- H…Hai! – dotknęła rany, która zagoiła się w mgnieniu oka.
Zaśmiał się radośnie.
- Wiesz? Dobrze mi się z
tobą spędza czas, musimy częściej przebywać w swoim towarzystwie.
Gwałtownie się
zarumieniła.
- N…Naruto – kun, mi
również. Bardz… - jej słowa zagłuszył wybuch, dochodzący za murów wsi,
niedaleko pierwszej linii drzew. W holu zjawił się momentalnie Kakashi, a zaraz
za nim Gai i Shikamaru.
- Dzięki, Naruto. Gadatliwość
czasami się przydaje. – odezwał się
Nara. - Twoje głupie teksty pomogły mi w rozwiązaniu tej popieprzonej sytuacji.
- Hę?
- Ten stary dziadyga stoi
za tym wszystkim i knuje zapewne następne przestępstwo, ale sądząc po tej eksplozji
– uśmiechnął się przebiegle. – Ktoś stanął na jego drodze.
Witajcie ferie!!
Nareszcie! Wyrobiłam się chyba szybko, co? I nawet jestem zadowolona z tej notki,
nie wiem jak wy… Wzięłam się za oglądanie od początku Naruto, jak tak fajnie jest cofnąć się do czasów, kiedy byli mali.
Lecę pisać kolejny rozdział, spróbuję w ferie trochę nadrobić, jeśli poradzę ze
swoim problemem. Doradźcie mi: usuwać pieprzyk, czy nie?!! Wykończę się przez
to! No, ale koniec, to jest poza tematem notki. Mam nadzieję, że nie
przesadziłam z NaruHina, niezbyt romantycznie? Uzumaki ciupkę mądrzeje…
O matko! Wcale nie mam pomysłu na tytuły, wiem, że są badziewne..
Jeszcze trochę, a popełnię
morderstwo doskonałe na kompie!! Dzisiaj łaskawie odpalił się po 2 godzinach!
Wow, wczoraj były 3!
Chciałabym polecić bardzo
gorąco super blogi!
Coś dla wielbicieli Minato
i Kushiny: http://minatoxkushina-naruto.bloog.pl/
I fanów Shikamaru i
Temari: http://shikari-forever.blogspot.com/
Proszę o dawkę mocy dla mojej inwencji twórczej w postaci komentarzyka:)
Wreszcie rozdział ;D
OdpowiedzUsuńMyhyhyhyhh strasznie fajne ShikaTema *.*!
Muszę przyznać, że coraz lepiej piszesz. Opisy w tym rozdziale były bardzo dobre ^^
NaruHina fajne, wcale nie za mało ani nie za dużo romantyzmu. Tylko nie kumam toku rozumowania Shikamaru w końcówce xD
Pozdrawiam, buziaki
UBUSTWIAM CIĘ!!!! W końcu dodałaś. Jak się ciesze! Pisz częściej, a tak w ogóle to dzięki za zareklamowanie mojego bloga (shikari-forever). Pisz szybko!
UsuńWiem, wiem, Anayanna, z mojej strony niedociągnięcie. Mogłam rozwinąć, ale chodziło Shikamaru o to, że, jak przybyli do wioski, Naruto, określił Pana Tusuki jako starucha niesympatycznego i podejrzanego, moja wina, mogłam się do tego odwołać.
UsuńGALAKTYKA, CHCĘ BYC TAKA JAK TY
OdpowiedzUsuńNA SERIO, PORÓWNAĆ NASZE BLOGI - TWÓJ POZIOM JEST O WIELE WYŻSZY.. KURW, BĘDĘ SIĘ STARAĆ :DD pisz dalej, ale błagam Cię..... BŁAGAM CIĘ , NIE RÓB NARUHINA Q_Q już tam rób nawet GaaNaru (boże...), ale nie NaruHina T^T
fanka pozdrawia i błaga ;*
http://sandskunoichi.blogspot.com/ - niedługo nowa notka, postaram się by była równie dobra co twoja. (ale to niemożliwe :<)
"-Powoli robimy postępy." to było taaaakie słodkie. Jaki Schika jest pomocny ;) Wspaniała notka , dałaś mi to czego chciałam:) Przepraszam że taki krótki komentarz , ale brak mi słów. Nie bój się bo nie przesadziłaś z NaruHiną ;) Czekam na kolejną część , jestem ciekawa jak nigdy!
OdpowiedzUsuńOkey to trzy rzeczy:
OdpowiedzUsuńCo do notki cud, miód i jednorożce. NaruHina było spoko, Shikamaru i Temari... te "robimy postępy" było takie kawaii!
Było parę literówek ale to nic, ledwo zwróciłam na nie uwagę, poza tym sama ich mnóstwo robię xD
Okey to teraz co do pieprzyka xD Jeżeli jakoś bardzo ci on nie przeszkadza to zawsze lepiej zostawić bo z usuwaniem zawsze jest jakieś ryzyko.
I jeszcze co do komputera :P Przenieś wszystko co ważne na jeden dysk resztę sformatuj i może wgraj od nowa windowsa z płytki. (bardzo łatwo się wgrywa). Po tym powinien się normalnie odpalić a jak nie to nie wiem co mu jest xD Albo coś mechanicznego albo idk ;p
A tak na koniec to jeszczę weny życzę i czekam na next!
Pozdrawiam!
Oooo, jak miło :3 Nie spodziewałam się, że polecisz mojego bloga ^^ Baardzo Ci dziękuję :D
OdpowiedzUsuńZ NaruHina nie przesadziłaś, ja bardzo lubię tę dwójkę i cieszę się jak głupia, kiedy Naruto mądrzeje ^^ Liczę na romantyczne wyznanie miłości, albo nawet takie w stylu idioty, ale liczę na to ^^
A teraz do rozdzialiku ;]
Świetny O.o Naprawdę bardzo mi się podobał, akcja z lawiną mile przyjęta. Nie wiem czemu, ale okrutnie kocham sceny, kiedy "oblubieniec" ratuje swoją "oblubienicę", że tak ujmę. Romantyzm i akcja.. m... coraz lepiej :D Ona się do niego przytuliła :3 Jak słodko xD W pewnym momencie czułam się jak Naruto, znęcanie się nad dziećmi... bestialstwo. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *.*
Ps, jak coś, u mnie kolejny ^^
Pięknie piszesz *__*
OdpowiedzUsuńNo, wróciłam tu. *buczenie* Bez przesady, nie mam złych wieści... Więc po co przybyłam? Nominowałam Cię do Liebster Award ;] Więcej szczegółów na moim blogu ;3
OdpowiedzUsuńWeź nic nei mów, wszystko jest zajebiste. :)
OdpowiedzUsuńShikaTema... oni są po prostu cudowni. Kocham ich, a w Twoim wydaniu są po prostu epiccy.
NaruHina... Też mi się podobało. Miło, że Naru zmądrzeje, naprawdę. A co do tytułów, są w porządku. Więcej, są niespotykane i oryginalne, bo nie zdradzają wszystkiego ^^ Więc masz mi się nie smutać z powodu tytułów, bo jak ja tam do Ciebie przyjdę... nie będę kończyć XDD
Pozdrawiam. I przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale UFOludki edukacji porwały mnie i nie chciały odstawić do domu. WEny, kochana, WENY!
ISABEL.
Zajebiste!xd Nie no kocham twoje opowiadania, a szczególnie ten moment z ShikaTema ^^
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetnie! :3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, ale ja na ferie jeszcze czekam =3=
W każdym razie, ShikaTema opisujesz zarąbiście. W Twoim wydaniu są świetni :D NaruHina tak samo *o* Kocham Cię za to normalnie! Wcale nie przesłodzone, idealne! Naruto zmądrzał! Trzeba będzie ten zabieg wprowadzić i u mnie XDD
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Jestem ciekawa, kto jest ich sojusznikiem? xd
I jeden błąd rzucił mi się w oczy: "spojrzał się na nią" (albo jakoś tak, nie pamiętam XD) - "spojrzał na nią" wystarczy xd
Ale to tylko takie moje małe czepialstwo xd
Życzę dużo weny i czasu na nią! :]