wtorek, 2 października 2012

Pracowity dzień



Rozdział II

- Nara?! – krzyknęła zdziwiona na widok chłopaka. – Co ty tu robisz?
- Taa… Cześć, Temari – odparł. To takie kłopotliwe. Tsunade ,,wypożyczyła’’ moją osobę dla Suny. Mam opracować nowy plan obrony, na wypadek ataku Akatsuki.
- Czy to dla ciebie nie jest kłopotliwe, że wypowiedziałeś naraz tyle słów? – rzuciła zgryźliwie, krzyżując ręce na piersi. Shikamaru podniósł głowę i po raz pierwszy spojrzał na stojącą przed nim dziewczynę. Zamurowało go. Nie spodziewał się takich zmian po dwóch latach. Wtedy, na egzaminie na chunnina myślał, że dane mu było spotkać najładniejszą osobę na świecie. Teraz te określenie nijak do niej nie pasuje. Najpiękniejsza. Taak, to jest odpowiedni epitet. Przyjrzał się uważnie. Wysoka, szczupła, długie zgrabne nogi i piękne, niebieskie oczy. Wydoroślała.
- Na co się tak gapisz?!
No tak, cięty język jej pozostał.
- Podziwiam piękne widoki – zauważył zdziwione oczy, wpatrujące się prosto w niego. – Wasz salon jest urządzony naprawdę ze smakiem. Temari dopiero po chwili zorientowała się , o co chodzi brunetowi. Miała zamiar rzucić się i go porządnie poturbować, kiedy poczuła, że coś oplata ją w pasie. Spojrzała w dół:
- Gaara?! – starała przybrać miły ton, choć w środku wszystko się w niej gotowało. – Możesz poprosić swój piach, żeby mnie puścił?
- Nie. Nie chcę, aby mówiono o morderstwie, które dokonało się na ambasadorze Konohy, w domu Kazekage.
 - On, ambasadorem? Przecież ty nienawidzisz żadnego wysiłku!
- Taa, niestety. Nie mogę przeciwstawić się woli Piątej. Od teraz dźwigamy to samo brzemię.
Dziewczyna ciężko westchnęła:
- Dobra, nic mu nie zrobię. Możesz mnie puścić. Piasek się cofnął, a blondynka usiadła naprzeciw chłopaka. – Poza tym Gaara, czemu nie ma ciebie w gabinecie, hę?
Czerwonowłosy oparł się o framugę drzwi:
- Miałem to powiedzieć wczoraj, ale uznałem, że ta niespodzianka wywrze na tobie większe wrażenie dzisiaj. Gdy kończył mówić, do salonu, weszli nieźle zasapani cztery chunnini, którzy ustawili pod ścianą pudła i szybko wyszli, na pożegnanie kłaniając się nisko.
- Nie mów mi, że to jest to, o czym myślę.
- Nie umiem czytać w myślach, ale… To misja dla waszej dwójki, macie na to dwa dni.
- Widziałeś, co się dzieje w moim pokoju? – załamana, złapała się za głowę, wpatrując się w stół. Gaara zwrócił się do gościa:
-Skończyłeś już, Shikamaru?
- Jasne, masz – wręczył mu całe naręcze zwojów.
- No, to ja już idę. Muszę to przejrzeć  - wskazał na dokumenty. – Nie pozabijajcie się nawzajem i do roboty. – dodał na odchodnym.
 - On chce mnie wykończyć, zakatować, znęca się! Czemu ty, przyjmujesz to z takim spokojem? – rzuciła oskarżycielsko do Nary.
- Już mówiłem. Zostałem ,,wypożyczony’’. Mam wypełniać wszystkie polecenia Gaary. Im wcześniej zaczniemy, tym szybciej skończymy.
- Cholerny optymista. A, gdzie podziało się twoje ,, to kłopotliwe’’?
- Mam dzisiaj dobry humor. To, co? – przyniósł pierwszy stos dokumentów. – Na połowę?
- Niech ci będzie – odparła z niechęcią, zabierając się  do podpisywania , nie przeczytanych przez nią papierów.
            Po sześciu godzinach pracy, oboje byli wykończeni. Shikamaru wyprostował się, masując sobie kark. Miał dość. Spojrzał na towarzyszkę, która całkowicie się poddała. Oparła głowę na dłoni, stukając palcami o blat stołu, wpatrywała się zza okno.
- Może zrobimy sobie przerwę? W końcu został nam tylko jeden karton. Skończymy przed czasem.
- Nareszcie. Wszystko mnie boli – podeszła do czajnika. – Nie spałam pół nocy. Potrzebuję kofeiny i to natychmiast. Chcesz? – odwróciła się do chłopaka.
- Może być – jego uwagę przykuło coś na drugim brzegu stołu. – Czytałaś w ogóle to, co podpisujesz?
- Oczywiście, że tak.
- Więc, dlaczego podpisałaś plan swojego pokoju? – spytał z chytrym uśmieszkiem.
- Co? – wyrwała kartkę brunetowi. – Aaa, tak sobie. Ćwiczyłam swój podpis.
- Jasne. Dzięki -  wskazał na kubek z kawą.
- Powiedz mi… - nie dokończyła, bo do kuchni wszedł właśnie Kankuro.
- Cześć wam… Ooo, Temari, nie wyglądasz najlepiej. Coś ty robiła w nocy?! Aaaaaa!!! – odskoczył w bok, o włos unikając lecącego w jego stronę noża kuchennego – Oszalałaś?!! – spojrzał przerażony, na wbite we framugę drzwi, prostopadle do jego rozporka, ostrze. - Chcesz mnie pozbawić, czegoś bardzo ważnego? Chciałem grzecznie się przywitać, a tu czeka mnie…kastracja!
- To za ten przeklęty karton. Nie miałeś, gdzie go postawić?
- Przynajmniej szybko go znalazłaś.
- Wypad! Wkurzaj kogoś innego. Najlepiej znajdź dziewczynę. Będziesz miał przynajmniej jakieś zajęcie.
- Dobry pomysł, lecę na poszukiwania. Nikt nie oprze się mojemu urokowi – tak szybko jak się pojawił, tak i znikł.
- Idiota.
Blondynka podeszła do drzwi i wyszarpnęła ,,domową broń’’. Usiadła na swoim poprzednim miejscu i spojrzała na Narę:
- Co?
- Nic. Patrzę jak okazujecie swoje uczucia.
- Ale śmieszne – odpowiedziała z sarkazmem. – Tak właściwie kiedy tu przybyłeś?
- Wczoraj, wieczorem.
- Co robiłeś?
- Planowałem obronę.
- Tylko po to tu jesteś?
- Czy ja jestem na przesłuchaniu? Dobra – odpowiedział zrezygnowany, widząc groźny wzrok dziewczyny.- Za jakieś dwa dni do Suny przybędzie z misją Gai – sensei. Kiedy skończy, mamy się z nim udać w pewne miejsce. Tsunade zabrała się ostro za nasz trening. Po długiej dyskusji z Kakashim – sensei, uznała, że wasza praca zespołowa jest do kitu. Wysyła was na obóz szkoleniowy. Gai–sensei wymyślił nawet hasło: ,, Przeżyj, albo zgiń’’.
- Idiotyczna nazwa.
- Wcale nie. O ile mi wiadomo, czeka was szereg trudnych zadań, które trzeba pokonać w określonym czasie i…
- Czekaj. Dlaczego ,,was’’, a nie ,,nas’’?
- Również idę z wami, ale nie jako uczestnik, a nadzorujący.
- Dlaczego twój leniwy tyłek, zawsze musi mieć lepszą fuchę?! Jestem wyżej rangą, niż ty!
- Już nie.
- Że co? – spytała zdezorientowana.
- Jakiś tydzień temu zostałem jouninem.
- Jounin i ambasador, to nie jest dla ciebie kłopotliwe?
- I to nie wiesz jak bardzo.
- W tym treningu bierze udział tylko Konoha i ja?
- Tak, w ramach sojuszu, aby polepszyć nasze stosunki – natknął się na zdziwiony wzrok Temari. Dopiero teraz zrozumiał, jak to musiało zabrzmieć. – Oczywiście chodzi mi o nasze wioski: Konohę i Sunę. – wypalił gwałtownie, chcąc naprawić swoje gapiostwo.
- Głodnemu chleb na myśli… - uśmiechnęła się cwaniacko.
- Upierdliwa baba – mruknął pod nosem.
Podniosła się z krzesła i skierowała się w stronę lodówki. Przypomniała sobie, że niczego od rana jeszcze nie jadła.
- Idę do siebie-wyjęła sałatkę i nogą zamknęła drzwi.-Mam do nadrobienia zaległości-będąc już w salonie, odwróciła się i spojrzała na bruneta. – W którym pokoju mieszkasz?
- Czwarty po prawej… Nie orientujesz się we własnym domu? – spytał złośliwie. Nie wiedział, dlaczego, ale lubił ją denerwować. Trochę to głupie. Te kłótnie, sprawiały, że się odprężał i relaksował. Lubił je, prawie tak samo jak oglądanie obłoków i obijanie się.
- Nawet nie wiedziałam, że jesteś w naszej wiosce. Dobranoc Nara – dodała z wyższością i zniknęła za ścianą. Do uszu chłopaka doszło skrzypnięcie drewnianych schodów, a po chwili odgłos zamykanych drzwi. Westchnął. Tsunade nie ma dla niego serca, najpierw misja w Sunie, a teraz ten cały obóz. Jednak to drugie może być śmieszne i ciekawe. Zdradził dla Temari, tylko to, co wiedzą uczestnicy z Konohy. Gdyby ujawnił więcej, nie byłoby już zabawy. Skłamał, powiedziawszy, że nic nie wie. Znany mu jest każdy szczegół szkolenia, przecież jest nadzorującym i musi się we wszystkim orientować.
     Wyjrzał zza okno. Zmierzch powoli ogarniał wioskę. Wnętrza domów zostały oświetlone, na uliczkach pozapalane lampy. Ruch powoli się zmniejszał. Każdy uciekał do swoich ciepłych, czterech kątów. Pustynne noce należą do jednych z najzimniejszych. Po upalnym dniu nikt nie miał ochoty na zmarznięcie. Jedynie z barów dochodziły odgłosy zabaw i przygłuszone przez szyby rozmowy strażników, zdających punktualne raporty. Cisza i spokój. Nareszcie. Teraz ma wolne. Ściągnął z oparcia krzesła zieloną kamizelkę i zarzucił na plecy. Spojrzał na kartkę, leżącą na samym wierzchu. Wziął ją, spojrzawszy na plan pokoju i podpis blondynki, schował do kabury.  Wyszedł z domu, cicho zamykając drzwi. Ruszył w kierunku biura Kazekage. Wszedł po schodach na dach budynku. Położył się na plecach, wpatrując się, w mocno dziś widoczny gwiazdozbiór. Mhmm… Oglądanie gwiazd również jest ciekawe.