Rozdział II
- Nara?! – krzyknęła
zdziwiona na widok chłopaka. – Co ty tu robisz?
- Taa… Cześć, Temari –
odparł. To takie kłopotliwe. Tsunade ,,wypożyczyła’’ moją osobę dla Suny. Mam
opracować nowy plan obrony, na wypadek ataku Akatsuki.
- Czy to dla ciebie nie
jest kłopotliwe, że wypowiedziałeś naraz tyle słów? – rzuciła zgryźliwie,
krzyżując ręce na piersi. Shikamaru podniósł głowę i po raz pierwszy spojrzał
na stojącą przed nim dziewczynę. Zamurowało go. Nie spodziewał się takich zmian
po dwóch latach. Wtedy, na egzaminie na chunnina myślał, że dane mu było
spotkać najładniejszą osobę na świecie. Teraz te określenie nijak do niej nie
pasuje. Najpiękniejsza. Taak, to jest odpowiedni epitet. Przyjrzał się uważnie.
Wysoka, szczupła, długie zgrabne nogi i piękne, niebieskie oczy. Wydoroślała.
- Na co się tak gapisz?!
No tak, cięty język jej pozostał.
- Podziwiam piękne widoki
– zauważył zdziwione oczy, wpatrujące się prosto w niego. – Wasz salon jest
urządzony naprawdę ze smakiem. Temari dopiero po chwili zorientowała się , o co
chodzi brunetowi. Miała zamiar rzucić się i go porządnie poturbować, kiedy
poczuła, że coś oplata ją w pasie. Spojrzała w dół:
- Gaara?! – starała
przybrać miły ton, choć w środku wszystko się w niej gotowało. – Możesz
poprosić swój piach, żeby mnie puścił?
- Nie. Nie chcę, aby
mówiono o morderstwie, które dokonało się na ambasadorze Konohy, w domu
Kazekage.
- On, ambasadorem? Przecież ty nienawidzisz
żadnego wysiłku!
- Taa, niestety. Nie mogę
przeciwstawić się woli Piątej. Od teraz dźwigamy to samo brzemię.
Dziewczyna ciężko
westchnęła:
- Dobra, nic mu nie
zrobię. Możesz mnie puścić. Piasek się cofnął, a blondynka usiadła naprzeciw
chłopaka. – Poza tym Gaara, czemu nie ma ciebie w gabinecie, hę?
Czerwonowłosy oparł się o
framugę drzwi:
- Miałem to powiedzieć
wczoraj, ale uznałem, że ta niespodzianka wywrze na tobie większe wrażenie
dzisiaj. Gdy kończył mówić, do salonu, weszli nieźle zasapani cztery chunnini,
którzy ustawili pod ścianą pudła i szybko wyszli, na pożegnanie kłaniając się
nisko.
- Nie mów mi, że to jest
to, o czym myślę.
- Nie umiem czytać w
myślach, ale… To misja dla waszej dwójki, macie na to dwa dni.
- Widziałeś, co się dzieje
w moim pokoju? – załamana, złapała się za głowę, wpatrując się w stół. Gaara
zwrócił się do gościa:
-Skończyłeś już,
Shikamaru?
- Jasne, masz – wręczył mu
całe naręcze zwojów.
- No, to ja już idę. Muszę
to przejrzeć - wskazał na dokumenty. –
Nie pozabijajcie się nawzajem i do roboty. – dodał na odchodnym.
- On chce mnie wykończyć, zakatować, znęca
się! Czemu ty, przyjmujesz to z takim spokojem? – rzuciła oskarżycielsko do
Nary.
- Już mówiłem. Zostałem
,,wypożyczony’’. Mam wypełniać wszystkie polecenia Gaary. Im wcześniej
zaczniemy, tym szybciej skończymy.
- Cholerny optymista. A,
gdzie podziało się twoje ,, to kłopotliwe’’?
- Mam dzisiaj dobry humor.
To, co? – przyniósł pierwszy stos dokumentów. – Na połowę?
- Niech ci będzie –
odparła z niechęcią, zabierając się do
podpisywania , nie przeczytanych przez nią papierów.
Po sześciu godzinach pracy, oboje byli wykończeni.
Shikamaru wyprostował się, masując sobie kark. Miał dość. Spojrzał na
towarzyszkę, która całkowicie się poddała. Oparła głowę na dłoni, stukając
palcami o blat stołu, wpatrywała się zza okno.
- Może zrobimy sobie przerwę?
W końcu został nam tylko jeden karton. Skończymy przed czasem.
- Nareszcie. Wszystko mnie
boli – podeszła do czajnika. – Nie spałam pół nocy. Potrzebuję kofeiny i to
natychmiast. Chcesz? – odwróciła się do chłopaka.
- Może być – jego uwagę
przykuło coś na drugim brzegu stołu. – Czytałaś w ogóle to, co podpisujesz?
- Oczywiście, że tak.
- Więc, dlaczego
podpisałaś plan swojego pokoju? – spytał z chytrym uśmieszkiem.
- Co? – wyrwała kartkę
brunetowi. – Aaa, tak sobie. Ćwiczyłam swój podpis.
- Jasne. Dzięki - wskazał na kubek z kawą.
- Powiedz mi… - nie
dokończyła, bo do kuchni wszedł właśnie Kankuro.
- Cześć wam… Ooo, Temari,
nie wyglądasz najlepiej. Coś ty robiła w nocy?! Aaaaaa!!! – odskoczył w bok, o
włos unikając lecącego w jego stronę noża kuchennego – Oszalałaś?!! – spojrzał
przerażony, na wbite we framugę drzwi, prostopadle do jego rozporka, ostrze. -
Chcesz mnie pozbawić, czegoś bardzo ważnego? Chciałem grzecznie się przywitać,
a tu czeka mnie…kastracja!
- To za ten przeklęty
karton. Nie miałeś, gdzie go postawić?
- Przynajmniej szybko go
znalazłaś.
- Wypad! Wkurzaj kogoś
innego. Najlepiej znajdź dziewczynę. Będziesz miał przynajmniej jakieś zajęcie.
- Dobry pomysł, lecę na
poszukiwania. Nikt nie oprze się mojemu urokowi – tak szybko jak się pojawił,
tak i znikł.
- Idiota.
Blondynka podeszła do
drzwi i wyszarpnęła ,,domową broń’’. Usiadła na swoim poprzednim miejscu i
spojrzała na Narę:
- Co?
- Nic. Patrzę jak
okazujecie swoje uczucia.
- Ale śmieszne –
odpowiedziała z sarkazmem. – Tak właściwie kiedy tu przybyłeś?
- Wczoraj, wieczorem.
- Co robiłeś?
- Planowałem obronę.
- Tylko po to tu jesteś?
- Czy ja jestem na
przesłuchaniu? Dobra – odpowiedział zrezygnowany, widząc groźny wzrok
dziewczyny.- Za jakieś dwa dni do Suny przybędzie z misją Gai – sensei. Kiedy
skończy, mamy się z nim udać w pewne miejsce. Tsunade zabrała się ostro za nasz
trening. Po długiej dyskusji z Kakashim – sensei, uznała, że wasza praca
zespołowa jest do kitu. Wysyła was na obóz szkoleniowy. Gai–sensei wymyślił
nawet hasło: ,, Przeżyj, albo zgiń’’.
- Idiotyczna nazwa.
- Wcale nie. O ile mi
wiadomo, czeka was szereg trudnych zadań, które trzeba pokonać w określonym
czasie i…
- Czekaj. Dlaczego
,,was’’, a nie ,,nas’’?
- Również idę z wami, ale
nie jako uczestnik, a nadzorujący.
- Dlaczego twój leniwy
tyłek, zawsze musi mieć lepszą fuchę?! Jestem wyżej rangą, niż ty!
- Już nie.
- Że co? – spytała
zdezorientowana.
- Jakiś tydzień temu
zostałem jouninem.
- Jounin i ambasador, to
nie jest dla ciebie kłopotliwe?
- I to nie wiesz jak
bardzo.
- W tym treningu bierze
udział tylko Konoha i ja?
- Tak, w ramach sojuszu,
aby polepszyć nasze stosunki – natknął się na zdziwiony wzrok Temari. Dopiero
teraz zrozumiał, jak to musiało zabrzmieć. – Oczywiście chodzi mi o nasze
wioski: Konohę i Sunę. – wypalił gwałtownie, chcąc naprawić swoje gapiostwo.
- Głodnemu chleb na myśli…
- uśmiechnęła się cwaniacko.
- Upierdliwa baba –
mruknął pod nosem.
Podniosła się z krzesła i
skierowała się w stronę lodówki. Przypomniała sobie, że niczego od rana jeszcze
nie jadła.
- Idę do siebie-wyjęła
sałatkę i nogą zamknęła drzwi.-Mam do nadrobienia zaległości-będąc już w
salonie, odwróciła się i spojrzała na bruneta. – W którym pokoju mieszkasz?
- Czwarty po prawej… Nie
orientujesz się we własnym domu? – spytał złośliwie. Nie wiedział, dlaczego,
ale lubił ją denerwować. Trochę to głupie. Te kłótnie, sprawiały, że się
odprężał i relaksował. Lubił je, prawie tak samo jak oglądanie obłoków i
obijanie się.
- Nawet nie wiedziałam, że
jesteś w naszej wiosce. Dobranoc Nara – dodała z wyższością i zniknęła za
ścianą. Do uszu chłopaka doszło skrzypnięcie drewnianych schodów, a po chwili
odgłos zamykanych drzwi. Westchnął. Tsunade nie ma dla niego serca, najpierw
misja w Sunie, a teraz ten cały obóz. Jednak to drugie może być śmieszne i
ciekawe. Zdradził dla Temari, tylko to, co wiedzą uczestnicy z Konohy. Gdyby
ujawnił więcej, nie byłoby już zabawy. Skłamał, powiedziawszy, że nic nie wie. Znany
mu jest każdy szczegół szkolenia, przecież jest nadzorującym i musi się we
wszystkim orientować.
Wyjrzał zza okno. Zmierzch powoli ogarniał
wioskę. Wnętrza domów zostały oświetlone, na uliczkach pozapalane lampy. Ruch
powoli się zmniejszał. Każdy uciekał do swoich ciepłych, czterech kątów.
Pustynne noce należą do jednych z najzimniejszych. Po upalnym dniu nikt nie
miał ochoty na zmarznięcie. Jedynie z barów dochodziły odgłosy zabaw i
przygłuszone przez szyby rozmowy strażników, zdających punktualne raporty.
Cisza i spokój. Nareszcie. Teraz ma wolne. Ściągnął z oparcia krzesła zieloną
kamizelkę i zarzucił na plecy. Spojrzał na kartkę, leżącą na samym wierzchu.
Wziął ją, spojrzawszy na plan pokoju i podpis blondynki, schował do
kabury. Wyszedł z domu, cicho zamykając
drzwi. Ruszył w kierunku biura Kazekage. Wszedł po schodach na dach budynku.
Położył się na plecach, wpatrując się, w mocno dziś widoczny gwiazdozbiór. Mhmm…
Oglądanie gwiazd również jest ciekawe.